„Cuda się zdarzają”. Rozmowa z Piotrem Pręgowskim

Ranczo Ławeczka - Piotr Pręgowski

Na tegorocznych Dożynkach Gminnych w Mircu gwoździem programu był występ grupy Ranczo Ławeczka – aktorskiego trio z udziałem Sylwestra Maciejewskiego, Bogdana Kalusa oraz Piotra Pręgowskiego, znanych z popularnego serialu „Ranczo”. Przed występem udało nam się przez chwilę porozmawiać z panem Piotrem Pręgowskim, który wciela się w serialową rolę Patryka Pietrka. 

 

Jak odbierają pana mieszkańcy takich małych miejscowości jak nasza? Czy dla ludzi jest pan po prostu aktorem, czy też na zawsze pozostanie serialowym Pietrkiem?

Piotr Pręgowski: Bywa różnie, ale przeważnie oczywiście myślą o mnie jako o Pietrku. Czasami nawet tak się do mnie zwracają. Ale ja jestem z tego zadowolony. W życiu aktora nieczęsto zdarza się granie postaci, które zostają tak dobrze przyjęte przez widownię i takich, które scenarzysta pisze specjalnie dla aktora. A tak było w moim przypadku. Poza tym gdzie byśmy nie pojechali, to ludzie nas kochają, zadają pytania i po prostu są szczęśliwi. Można więc powiedzieć, że cuda się zdarzają. Ta postać dała mi rozpoznawalność i jest to jedna z najważniejszych (jeśli nie najważniejsza) ról w moim życiu.

Czy spotkały pana jakieś zabawne sytuacje w związku z popularnością?

Kiedyś w Warszawie, gdy wychodziłem z tramwaju, nagle usłyszałem czyjś krzyk: „O ja pi*****ę, ja pi*****ę”. Myślałam, że zdarzyła się jakaś awantura i chyłkiem przeszedłem przez ulicę. Ale w pewnym momencie poczułem, że te słowa były skierowane do mnie, bo pan, który krzyczał, poprosił, żeby się zatrzymać. W końcu stanął na mojej drodze gdzieś między domami – nawiasem mówiąc, wyglądał zupełnie normalnie – i mówi: „Przepraszam pana bardzo, ja nigdy nie robię takich rzeczy. Nigdy mi się to nie zdarzyło, ale muszę to panu powiedzieć, a nie wiedziałem, że pana spotkam. Proszę pana, ja słyszałem, że pan jest niedużego wzrostu, ale żeby do tego stopnia, to ja pi*****ę!” (śmiech)

A czy zdarza się, że pańscy fani mylą fikcję z rzeczywistością?

Niektórzy ludzie rzeczywiście pytają mnie, co tam słychać u Joli. Zdarza im się myśleć, że Jola naprawdę jest moją żoną i że mamy bliźniaki, tak jak w „Ranczu”.

A jak często ma pan okazję występować na takich lokalnych imprezach jak Dożynki?

Bardzo często. Dla mnie to tak, jak dla rolników wyjście w pole, tylko że ja wychodzę na imprezy.

I jak się pan odnajduje w takich miejscach?

Znakomicie. Właśnie przed chwilą mieliśmy sesję zdjęciową. Przyszły do mnie jakieś urocze panie i pan z dziećmi. Panie z obsługi zaopatrzyły mnie w pyszną szarlotkę, którą uwielbiam (niezła jest, nie powiem, bardzo dobrze wypieczona i nie za słodka). Dla aktora takie spotkania są cudowne. Przyjeżdżamy do ludzi, którzy przychodzą specjalnie dla nas. Jak mogłoby mi się to nie podobać?

Czy zauważył pan jakieś różnice w zachowaniu pańskich fanów na wsi i tych z miasta?

Ja kocham wieś, sam jakiś czas temu wyniosłem się poza miasto. Zauważyłem, że ludzie w mieście są bardziej zamknięci, szukają prywatności. A kiedy pojedzie się na wieś czy do małego miasteczka, to widać, że ich mieszkańcy są bardziej otwarci. Nie boją się patrzeć w oczy czy zagadać. Można powiedzieć, że są bardziej ośmieleni niż te korporacyjne mrówki, niewolnicy z miasta (śmiech).

Porozmawiajmy jeszcze o projekcie Ranczo Ławeczka. Kto wpadł na pomysł, by przenieść życie serialowych postaci na scenę?

Ja. Kiedy kończyła się któraś z serii „Rancza”, zacząłem się zastanawiać, co zrobić, żeby nie zmarnować tej magii i popularności. Żeby nie zostawić widzów z niczym i nadal się spotykać. Wtedy namówiłem naszego serialowego scenarzystę, żeby napisał dla nas historię Ławeczkowiczów. Całość reżyserował Wojciech Adamczyk z „Rancza”, a kompozytorzy z serialu skomponowali dla nas muzykę. Historia jest następująca. Ławeczkowicze za picie w miejscu publicznym zostają skazani przez sąd 24-godzinny na to, by jeździć na takie lokalne imprezy i namawiać ludzi do nie picia. Występ polega na tym, że ze sobą rozmawiamy, a całość przerywamy piosenkami. Przy okazji pojawia się sporo mądrych przemyśleń.

A czy ta historia jest osadzona w jakimś momencie z „Rancza”, czy dzieje sie obok?

To jest historia osadzona w życiu.

 

Piotr Pręgowski (ur. 1954) – polski aktor serialowy i teatralny, który ma na koncie także kilka epizodów filmowych. Urodził się i wychował w Warszawie. Grał m.in. w serialach „Zmiennicy” i „Polskie drogi” oraz w filmie „Akcja pod arsenałem”. Jednak prawdziwe uwielbienie publiczności przyniosła mu rola Pietrka w serialu „Ranczo”. W tym samym serialu gra także jego żona Ewa Kuryło, która wciela się w rolę dyrektorki szkoły Wiesławy Oleś.

Rozmawiała: Żaneta Spadło

Fot.: Żaneta Spadło