Jan Podgórski z Winkla, urodzony w 1895 roku, był kowalem. Gdy na wsi panowała bieda, brał śrubki i wyrabiał z nich obrączki dla par, które zamierzały się pobrać, a nie było ich stać na złoto czy srebro. W wolnym czasie lubił wyszukiwać materiały na złomie i tworzyć z nich różne cuda. Był autorem trzech krzyży i jednej kapliczki, a większość z nich stoi w Tychowie Nowym do dzisiaj.
Podczas swojej rzemieślniczej pracy Jan nie miał konkretnego celu czy intencji, a przynajmniej nie wiedzą o nich osoby, z którymi udało nam się porozmawiać – prawdopodobnie po prostu lubił tworzyć. Na wsi uchodził za „złotą rączkę”. Zasłynął tym, że w czasie okupacji, podczas prac prowadzonych w okolicznych kopalniach rud żelaza, uruchomił pogłębiarkę – tzw. bagier – czego nie potrafił zrobić żaden inżynier sprowadzony przez Niemców. W późniejszych latach pomagał doprowadzić do wsi światło. Jako jeden z niewielu przedstawicieli swojego pokolenia Jan potrafił też czytać i pisać, toteż dla wielu mieszkańców naszej wsi był źródłem wiedzy oraz rozrywki – w czasach, gdy jeszcze nie było telewizji, czytywał im gazety i książki.
Jedna z kapliczek Jana Podgórskiego stoi na Winklu – przed posesją, gdzie mieszkał. Jest to metalowy krzyż w srebrnym kolorze, na którym widnieje sentencja: „Od powietrza, wody i ognia zachowaj nas Jezu”. Niestety, nikt z sąsiadów nie zna historii powstania krzyża. Obecnie w tym miejscu mieszka prawnuk Podgórskiego, Emil Figiel, i to on wraz z rodziną zajmuje się kapliczką. Poniżej przedstawiamy historię trzech pozostałych.
Kapliczka z dystrybutora paliwa
Przy posesji numer 109 stoi chyba najciekawszy obiekt stworzony przez Jana Podgórskiego. Kapliczka powstała na przełomie lat 40. i 50. – Była tam, odkąd pamiętam – wspomina Regina Figiel, wnuczka Jana Podgórskiego – W 1945 roku mój ojciec, Stanisław Podgórski, ożenił się z mamą Zofią, po czym oboje zaczęli gospodarować na tej ziemi. Kiedyś należała do rodziców mamy. Mój dziadek Jan postawił tutaj swoją kuźnię. Czasy były trudne, toteż dziadek jeździł tu i ówdzie, żeby zdobyć do niej jakieś elementy w niższych cenach. Pewnego dnia dziadek wypatrzył na złomowisku stary dystrybutor paliwa.
To właśnie z niego powstała kapliczka. Jej półokrągły kształt przykuwa uwagę już na pierwszy rzut oka. – Dziadek dodał do niej drzwiczki z szybą i zrobił podest ze schodkami. Samej kuźni już wprawdzie nie ma, ale kapliczkę odnawiamy i upiększamy. – mówi Regina Figiel i dodaje – Szczególnej intencji do jej stworzenia raczej nie było. Myślę, że chodziło o to, że zamieszkała tu nowa rodzina, bo rodzice mamy zmarli bardzo młodo, już w latach 30. ubiegłego wieku.
Przy drodze, której nie ma. Dzieje krzyża na granitowym cokole
Nieopodal remizy, przy posesji nr 51A, znajduje się kolejne dzieło Jana Podgórskiego. Jest to żelazny krzyż na granitowym cokole. Powstał w 1946 lub 1947 roku. Dlaczego stoi właśnie tutaj? Otóż niegdyś to w tym miejscu wiejska droga krzyżowała się z dawną szosą prowadzącą do Mirca, a stawiane w takich miejscach krzyże miały strzec wejścia do wsi. Historię żelaznego krzyża wspólnie opowiedzieli nam mieszkańcy tej okolicy – Henryk Podgórski, Tadeusz Niewczas oraz Waldemar Niewczas.
Jak twierdzą nasi rozmówcy, Jan ufundował krzyż i samodzielnie go wykonał. Obiekt powstał w podziękowaniu za szczęśliwy powrót części mieszkańców z niewoli podczas II wojny światowej. Głaz, na którym stoi krzyż, został znaleziony na polu Józefa Gralca i przewieziony na żelaznych wozach zaprzęgniętych w cztery konie. Aby taki transport w ogóle mógł się odbyć, mieszkańcy Tychowa Nowego połączyli dwa wozy ze sobą i wkopali je w ziemię (tak, by platforma wozu była jak najniżej), po czym wtoczyli głaz ręcznie. W ustawianiu i obróbce krzyża brali udział najbliżsi sąsiedzi, m.in. Franciszek Niewczas, Józef Gralec, Józef Niewczas (syn Celestyna) oraz jego imiennik, także Józef Niewczas (syn Wincentego). Jak wspominają nasi rozmówcy, poświęcenia krzyża dokonał ówczesny proboszcz parafii w Mircu ks. Aleksander Cegłowski.
Na końcu wsi – krzyże z drewna i metalu
Na Winklu stoi jeszcze jeden krzyż – wysoki, metalowy i widoczny z daleka. Jak powiedziała nam Janina Siwiec z Tychowa Nowego, niejednokrotnie uratował on kierowców przed kolizją z pobliskim drzewem. Ale jest to już drugi krzyż, jaki stoi w tym miejscu. Poprzedzał go drewniany obiekt wykonany przez Jana Podgórskiego w latach 50. W postawieniu ówczesnej konstrukcji pomagali sąsiedzi: Franciszek Szlachowski, Władysław Kromer, Władysław Dygas i Szczepan Łodej.
Z czasem drewniany krzyż zaczął niszczeć, dlatego w 1988 roku został zastąpiony tym, który widzimy obecnie. Wykonał go Ryszard Siwiec przy pomocy swoich sąsiadów – Marka Jaśkiewicza oraz Bogdana Łęckiego. – Dawniej przed krzyżem w maju śpiewano pieśni do Matki Bożej, tzw. majówki, a w czerwcu wykonywano pieśni do serca Pana Jezusa. Teraz te tradycje zanikły – mówi Janina Siwiec.
Pod koniec swojego życia Jan Podgórski wybrał się na poszukiwanie transformatora i wtedy został potrącony przez pociąg, przez co podupadł na zdrowiu. Zmarł w 1961 roku, jednak pamięć o nim pozostała żywa. Podczas jego pogrzebu – gdy do kościoła w Mircu chodziło się pieszo – mieszkańcy Tychowa Nowego zatrzymywali się przy każdej kapliczce, którą po sobie zostawił.
Tekst: Żaneta Spadło
Fot.: Małgorzata Spadło