Lipa, czyli cicha strażniczka Tychowa Nowego

Jan Kochanowski pisał o niej fraszki. Słowianie zaś przypisywali jej moc przepędzania demonów i pokojowego rozwiązywania sporów. Mowa oczywiście o lipie jednym z najbardziej długowiecznych drzew w Polsce. Jedna z przedstawicielek tego gatunku rośnie także w Tychowie Nowym. A jeśli wierzyć wyliczeniom i wspomnieniom mieszkańców, jest tutaj już od 200 lat czyli od czasów, gdy nasza wieś dopiero powstawała.

O szczegóły na temat tego wiekowego drzewa zapytaliśmy Waldemara Niewczasa oraz Tadeusza Niewczasa z zespołu Tychowianie, którzy od najmłodszych lat mieszkali (i nadal mieszkają) w sąsiedztwie naszego drzewa.

– 4 lata temu obwód pnia lipy na wysokości 1 m wynosił 4 m 38 cm. W tym roku lipa mierzy już 4,5 m w tym miejscu – mówi Waldemar Niewczas. – Przed czterema laty mierzył ją leśnik i stwierdził, że drzewo ma około 180 lat. Ale drzewa rosnące samotnie i poza lasem, jak tutaj, są narażone m.in. na silny wiatr, więc ich przyrost jest mniejszy. Mój dziadek pamiętał ją jeszcze z czasów, gdy był dzieckiem, więc sądzę, że jej wiek to około 220 lat.

Dodajmy, że najstarsze znane nam lipy w Europie potrafią dożyć nawet 800 lat. Zatem bardzo możliwe, że lipa z Tychowa Nowego przeżyje jeszcze wiele kolejnych pokoleń.

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie…

Według wspomnień naszych rozmówców działka, na której kiedyś stała lipa, należała do rodzin Cielękiewiczów i Mundzików, a później do Kozłów. Graniczyła z drogą, która biegła wtedy z Mirca do Iłży. Kiedy pod lasem wybudowano wodociągi, powstała nowa droga, z której korzystamy do dzisiaj. To dlatego lipa nie stoi już na rozdrożu dróg, a nieco dalej, przed remizą. Obok drzewa stoi zaś ławka, na której do dziś chętnie spotykają się mieszkańcy naszej wsi: i starsi, i ci nieco młodsi.

Waldemar Niewczas wspomina: – Pierwszą ławkę zrobiliśmy tutaj wspólnie z Tadeuszem. Była tam około 20 lat, ale robotnicy zniszczyli ją w trakcie przebudowy remizy. Dlatego w tym roku postawiliśmy nową ławkę. Niektórzy pytali nas, kto na to pozwolił, bo przecież nie mieliśmy planu. Plan mieliśmy, ale w głowie, na tę ławkę (śmiech).

Owa ławka przydaje się z resztą Tychowianom na co dzień, jako że próby zespołu odbywają się właśnie w remizie.

– Pod lipą czekamy na próby i rozmawiamy po próbach. To dla nas rozrywka. Tutaj też czekamy na państwa młodych, kiedy ktoś zamówi u nas zrobienie „bramki” przy okazji ślubu. Kiedy przyjadą, śpiewamy im i mówimy wierszyki z tej okazji. A po występie dostajemy od nich prezenty.

Dawniej pod lipą odbywały się także majówki. Tadeusz Niewczas mówi: – Kiedyś, już po wojnie, była tutaj kapliczka. Była przybita do drzewa. W maju wieczorami spotykały się tutaj kobiety, żeby śpiewać maryjne pieśni.

Stary dzwon i czar wspomnień

Lipa miała również swój udział w ochronie mieszkańców Tychowa Nowego przed pożarami i złodziejami. Działo się to w czasach, kiedy na naszej wsi nie było jeszcze jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej. Na konarze drzewa do dziś widać zresztą służący do tego celu stary dzwon. Był zrobiony z kawałka metalowej rury na przełomie lat 50. i 60. A zanim powstał, jego rolę pełniła po prostu metalowa szyna.

– Mój ojciec był tutaj na wsi stróżem. Nocami robił obchody i pilnował mieszkańców na wypadek pożarów albo kradzieży – opowiada Tadeusz Niewczas. – Gdy ojciec coś zauważył, dzwonił w dzwon i ostrzegał ludzi. Tak było, dopóki nie powstała tutaj strażnica. A kiedy mieliśmy już remizę, zaczęto używać syreny.

Fakt, że dawniej mieszkańcy Tychowa Nowego używali zawieszonego na lipie dzwonu jako alarmu, to zabawny zbieg okoliczności – zapewne szukali po prostu wysokiego drzewa, na którym wygodnie będzie zawiesić dzwon. Ale dawni Słowianie naprawdę wierzyli, że lipa pełni funkcję ochronną. To dlatego często sadzano ją w pobliżu granic miejscowości, ale też przy cmentarzach, kościołach, źródłach wody (np. studniach) i obok domów. Niegdyś wierzono nawet, że trumna wykonana z drewna lipowego jest w stanie zapewnić zmarłemu wieczny odpoczynek. Lubowano się także w lipowych kołyskach dla dzieci, bo to drzewo uchodziło za życzliwe ludziom.

Ale nasza lipa służyła też po prostu do zabawy. Tadeusz Niewczas wspomina: – Gdy byłem małym chłopcem, gałęzie lipy, dziś już ucięte, rosły bardzo nisko, tak że koń nie mógł pod nimi przejechać. Za to my się na nich huśtaliśmy. Lubiłem też brać organki i przychodzić pod lipę, żeby na nich grać. Te organki mam zresztą do tej pory i, będąc w zespole, nadal sobie na nich przygrywam.

A Waldemar Niewczas dodaje: – Jako mali chłopcy powbijaliśmy do lipy kilka haków, żeby lepiej było nam na nią wchodzić. Teraz już trochę zarosły, ale są tutaj do tej pory.

Jak wspominają nasi rozmówcy, na lipie wisiała jeszcze tabliczka z białym orłem – przynajmniej do roku 1968, kiedy to Waldemar Niewczas poszedł do wojska. Ostatni raz widział tabliczkę tuż przed rozpoczęciem służby. Prawdopodobnie informowała ona mieszkańców o tym, że jest to pomnik przyrody i nie można go ścinać. Niestety, w rejestrach Urzędu Gminy w Mircu nie znaleźliśmy dokumentów, które by to potwierdzały.

Lipa, która inspiruje

Czy pod ochroną czy nie, sami mieszkańcy Tychowa Nowego wydają się darzyć lipę dużym szacunkiem. Szczególnie ci starsi, należący do pokolenia sprzed telewizji i internetu, które na lipie się bawiło, a w jej cieniu spotykało się ze znajomymi. Później, już w latach 90., można było tu spotkać też randkujące pary.

Podczas przygotowywania tego reportażu przejrzeliśmy zeszyt nieżyjącej już Wiesławy Spadło, siostry Waldemara Niewczasa oraz wieloletniej szefowej zespołu Tychowianie. Znaleźliśmy tam wiersz o lipie jej autorstwa, który z przyjemnością publikujemy:

Wiekowa lipa

Od lat dziecinnych kiedy pamiętam
To ludzi starszych pytałam
Ile to lat wtedy Ty miałaś
To ludzie starsi mówili
Że Ty tu stałaś i stałaś

Chylę tu czoło Lipo kochana
Dwa wieku stoisz w zieleń ubrana
I różnych ludzi tutaj widziałaś
A nawet wojny zapamiętałaś

Latem zielona
Kwiatami swymi tak ozdobiona
Pachnąca
A roje pszczół na kwiatach siadają
Brzęcząc, szum wydawały
Jakby muzykę tu swoją grały

Gdybyś Ty Lipo mówić umiała
Ile ciekawych rzeczy być naopowiadała
Bo ludzie w cieniu tutaj siadają
I różne rzeczy tu opowiadają

Każdy, pamiętam, kto tu przychodził
To w Twoim cieniu zawsze się chłodził
Przy Tobie zawsze miło się siedzi
Siedzą tu starsi, siedzą i młodzi

Oj Lipo, Lipo kochana
Wiatrem i mrozem smagana
Stoisz tu jak zaczarowana
Lubię tę Twoją spokojną ciszę
Może ktoś kiedyś więcej o Tobie napisze

Z naszych rozmów z członkami zespołu wynika, że być może kiedyś, w przyszłości, ten tekst zostanie zaadoptowany na nową piosenkę Tychowianów. Wydaje się zresztą, że w takiej intencji powstawał.

Lipa – choć na co dzień niedoceniana, mijana przez nas w drodze z pracy do domów – towarzyszy naszej wsi od początku jej istnienia. Była świadkiem obydwu wojen światowych, ale też wielu rozmów, sąsiedzkich kłótni, koleżeńskich spotkań przy piwie i romantycznych pocałunków. I to się już chyba nie zmieni.

Tekst: Żaneta Spadło

Fot.: Małgorzata Spadło