Kapliczka jako modlitwa. Z prośbą o opiekę nad rodziną

Na posesji nr 72 w Tychowie Nowym stoi biała kapliczka z wizerunkiem Matki Bożej. Niegdyś zamieszkiwało tam małżeństwo Ewy i Stanisława Kozików, którzy postanowili zwrócić się do Boga z modlitwą po śmierci ich 18-letniej córki Krystyny. Ta biało-niebieska kapliczka liczy sobie już 40 lat – powstała w 1979 roku, a jej autorem był murarz Stefan Zając z naszej wsi. 
.
Na kapliczce widnieje blaszana tabliczka ze słowami: „Opiekuj się naszą rodziną. Strzeż nas od nieszczęścia i choroby.” Te słowa to konsekwencja tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce we wrześniu 1978 roku – to właśnie wtedy córka państwa Kozików, która dopiero wchodziła w dorosłe życie, zmarła w wyniku nagłego zachorowania na nowotwór kości. Była siostrą pani Teresy Derlatki z Tychowa Nowego (wówczas 12-letniej), która podzieliła się z nami tą historią. – Krystyna była młodą, pełną energii dziewczyną, ciągle wesołą i lubianą przez wszystkich. Była bardzo ciekawa świata. Jak wszyscy młodzi ludzie, snuła plany na przyszłość – wspomina pani Teresa. Obecnie to właśnie ona wraz z rodziną zajmuje się murowaną kapliczką.
.
Na materiał budowlany nowej kapliczki wybrano cegłę i kamień, a następnie ją otynkowano – był to popularny sposób tworzenia tego typu obiektów. Wewnątrz umieszczono wizerunek Najświętszej Marii Panny. W kościele przypisywane są jej barwy biało-niebieskie i to na takie kolory od początu malowano kapliczkę. Pierwsza wersja napisu, jaka znajdowała się pod obrazem Matki Bożej, była wykona na mokrym tynku za pomocą gwoździa przez Ewę Kozik, matkę zmarej Krystyny. A kiedy kapliczka była już gotowa, poświęcił ją ówczesny proboszcz parafii pw. św. Leonarda w Mircu ks. Eugeniusz Cieślakowski.
.
Jak wspomina Teresa Derlatka, w dawnych czasach kapliczka pełniła też funkcję społeczną: – Kiedyś przed figurką był płotek niższy niż reszta ogrodzenia, a w nim furtka, przez którą każdy, kto chciał, mógł dostać się pod kapliczkę. Zarówno panie, jak i młodzi ludzie przychodzili ją stroić, a potem śpiewać pod nią pieśni maryjne, zwłaszcza w maju.
.
A czy rodzina Derlatków doświadcza bożej pomocy? –  Trudno powiedzieć – przyznaje pani Teresa. – Ale na pewno wszystko się jakoś układa, a choroby, jakie dotąd pojawiły się w naszej rodzinie, udało nam się pokonać.
 .
Tekst: Żaneta Spadło
Fot.: Małgorzata Spadło